Pozwolę sobie skomentować felieton ślązaka stulecia - K.Kuca (znany także jako Kazimierz Kutz), który został zamieszczony w sobotniej GW (do odczytania pod adresem http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35068,6950481,Kutz__Korfanty_w_guscie_moherowo_torunskim.html).
Imć (a może HER) p. Kuc (znany także jako Kazimierz Kutz) pisze m.in.:"(...) Ze szczebla wojewódzkiego przyjechał jeno mój ulubiony orator, wicemarszałek Sejmiku Śląskiego - pan Z.Z - i nie zawiodłem się na nim, bo palnął tak patriotyczną mowę, że zaczęło mi się zdawać, że jestem na uroczystości ku czci Michała Grażyńskiego, ale trzeba mu oddać sprawiedliwość, bo jako jedyny z mówców trzy razy wspomniał, że Korfanty był dyktatorem powstań, i - co jeszcze bardziej budujące - nie wspomniał ani razu o pomocy Zagłębia."
Zadziwiające jest to, że ten p. Kuc (znany także jako Kazimierz Kutz), zapewne z powodu kompleksu, bo wychowywał się tylko w biednych Szopienicach a nie w bogatszym Sosnowcu, po raz kolejny szczypie Zagłębie. Kolejny raz bez jakichkolwiek racji historyczno-obiektywnych. Każdy przecież wie, ze gdyby nie pomoc Zagłębia, powstania śląskie nie zakończyłyby się przyłączeniem Śląska do Polski. Ale może p. Kucowi (znanemu także jako Kazimierz Kutz) nie zależy na polskości tylko na noszeniu koszulki z napisem Oberschlesien (czy jak to się tam pisze) i corocznego obchodzenia Oktoberfest. Jedź pan, panie kuc, do tych swoich niemiaszków, i nawet wybaczę panu, żeś się pan przechrzcił na KUTZ'a.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz